ALE JAZDA


Andrea siedziała na twardej ławce, przez którą bolał ją już tyłek, ściskała na swoich dresowych spodniach dłonie, wzrok miała wbity gdzieś w ziemie, a stukotem butów nerwowo wybijała jakiś niezidentyfikowany nikomu rytm - bez ustanku. Na czoło opadał jej niedbale kosmyk blond włosów, który musiał widocznie jakoś wydostać się z węzła, który ujmował jej włosy w koński ogon. 
-Dwa miesiące. 
-Słucham? - spytała, nie dowierzając. 
Mężczyzna podniósł na nią wzrok spod okularów i głosem pełnym dumy i jadu, powiedział:
-Dwa miesiące zawieszenia.
-Ale...
-Dziękuję, sprawę uważam za zamkniętą. - sędzia wstał i udał się do wyjścia. Sala była pusta, bo odbywała się za zamkniętymi drzwiami.
Andrea pełna złości popchnęła drzwi prowadzące na zewnątrz i objęła się ramionami. Za nią wyszła ze spokojną miną - Antonia Baumgarten.

-No, co nic nie powiesz? - spytała Andrea. - skurwysyn doskonale wie, że za kilka dni zaczynają się Zimowe Igrzyska Olimpijskie... - odwróciła się i podeszła do samochodu, zaparkowanego tuż przy krawężniku. Był mroźny wieczór kilkanaście kilometrów od Soczi. Z nieba padał gęsty śnieg, a Andrea Holtmann ze wściekłością kopała w oponę samochodu.
-No, uspokój się... - odezwała się w końcu Antonia. Była to elegancka kobieta, po trzydziestce. Była prawniczką, według Holtmann, jedną z najlepszych w całej Szwajcarii. Mało kiedy przegrywała sprawy, dlatego też ją zatrudniła.

-Zabawne... - Zaczęła łyżwiarka. - przecież słyszałaś, powiedziałam mu, że biorę narkotyki tylko dla dla relaksu, dlatego, że mnie odprężają, a nie tak jak to on ujął "dla dopingu, żeby wygrywać". Co, za palant! Nie wytrzymam! Zaraz tam wrócę i rozwalę mu nos!!! - prawniczka odciągnęła ją od tego zamiaru, delikatnie ją obejmując.
-Przecież to totalna bzdura! W łyżwiarstwie i tak najważniejszy jest wcześniejszy trening, nic poza tym! - wrzeszczała, a Antonia zgasiła papierosa, którego nie zdążyła wypalić i objęła jedną ręką swoją klientkę, równocześnie wpuszczając ją do tyłu Wołgi Siber.
-Wsiadaj. - rzuciła Baumgarten i za moment zatrzasnęła lakierowane drzwi, a sama pokierowała się do przodu, żeby zasiąść za kierownicą. W samochodzie, Andrea przycisnęła się do drzwi i skuliła się, bo było jej zimno. Ręce skrzyżowała na piersi i za chwilę, patrzyła tylko przez okno na migającą zimową, chłodną noc.

Za trzydzieści minut, powolnej jazdy w końcu dojechały do małego kurortu zimowego, który znajdował się przed samym centrum sportowego Soczi. Na dziedzińcu zaparkowane były przyczepy kempingowe i kampery. W koło mieściły się domki Holenderskie do wynajęcia i gdzieś też stał jakiś motel. Gdy Antonia się zatrzymała, Andrea wysiadła.
-Trzymaj się, Andi. - Rzuciła przez szybę Szwajcarka i błyskawicznie odjechała. Andrea schowała zmarznięte dłonie do kieszeń puchatej kurtki, a gdy podniosła wzrok napotkała z kilkunastu metrów skocznie narciarską i coś przypominającego znacznej średnicy rurę przeciętą w poziomie, gdzie snowboardziści ćwiczyli "pumping". Uwielbiała snowboarding, w chwilach wolnych, zazwyczaj po zmierzchu wychodziła i jeździła amatorsko po górach. Traktowała to jako trening, zamiast wypadu do siłowni, której wręcz nie znosiła. 
Odwróciwszy głowę w drugą stronę, ujrzała krajobraz gór. Gdy odchodziła od pobocza, kilka aut przejeżdżało właśnie przez ulicę. Za moment przeszła szybko przez dziedziniec i pociągnęła za klamkę i weszła do środka kampera.

Ciepło i jasność. Od samego wejścia uderzyły ją te dwa doznania, które znacznie różniły dwór od środka. Andrea zaraz rozebrała się, zostawiła tylko gruby sweter, spodnie i skarpety. Od wejścia nie zwracała uwagi na postać siedzącą na kanapie i oglądającą telewizję, ale w końcu skupiła na niej uwagę. Był to Max Rohweder - jej manager.
-Musisz teraz oglądać ten gówniany mecz? - spytała z pretensją, równocześnie szukając czegoś do jedzenia w mini-lodówce, następnie nalała sobie herbaty do kubka i w końcu przysiadła się obok Max'a.

-Pytałam o coś. - ciągnęła dalej, ogrzewając ciepłem herbaty swoje dłonie i wargi. 
-Arsenal gra. - zaczął - nie mógłbym tego przegapić. Wbrew pozorom, piłka nożna to też świetny sport, mogłabyś kiedyś spróbować. - nabijał się, poprawiając poduszkę za swoimi plecami.
-Nie pieprz, Max. Lepiej przełącz na kanał 1, gdzie powinna być powtórka ze skoków. - odparła całkiem spokojnie i Max w końcu przełączył na skoki. Przez jakiś czas siedzieli w ciszy, było tylko słychać dźwięk z telewizora i stukot samochodów na zewnątrz. Milczeli. Oboje mieli podobne charaktery, ale nie przepadali za sobą, bo często mieli odmienne zdania. W którymś też momencie czterdziestolatek przerwał milczenie.
-Ile? - zapytał.
-Dwa miesiące. - odparła i podkuliła kolana.
-To, co my tu do kurny jeszcze robimy? - spytał wykrzywiając usta. - co zamierzasz zrobić?
-A co miałabym zrobić, do cholery? Naprawdę krew mnie zalewa, gdy zadajesz takie idiotyczne pytania...
-Może da się to jakoś odkręcić, przecież w końcu nie dysponują dowodami... albo chociaż przesunąć to na czas igrzysk. Co ja pieprzę. Wszystko stracone. Pan sędzia chyba zapomniał, że reprezentujesz Szwajcarię i tak zarabiasz na życie. Zacznę się już pakować... chociaż do końca jeszcze się nie rozpakowałem... kurewsko wspaniale! - Max użył jeszcze innych epitetów, ale Szwajcarka ulotniła się z pokoju i przeszła do łazienki.

Holtmann podeszła do mini-umywalki (nawiasem mówiąc tutaj wszystko było pre "mini"), każdy by pomyślał, że zaraz umyje ręce, jednak nie zrobiła tego. Faktycznie - opryskała kilkoma kroplami wody swoją twarz i popatrzyła w lustro - ale po czym stanęła na palcach, żeby dosięgnąć wierzch szafki łazienkowej, z której za kilka chwil ściągnęła dwa skręty. Wiedziała, że jakby była kontrola sądowa czy coś w ten deseń, tam mogliby tego nie znaleźć. Jeden schowała do kieszeni dresu.

-Sędzia nie wie, co traci. - wycedziła, trzymając drugi skręt w ustach, który po chwili zapaliła. Zaciągała się nim głęboko, robiąc z dymu kółka. Kilka razy zakaszlała, ale było to normalne przy paleniu trawki. Rozsiadła się wygodnie na sedesie i co jakiś czas nasłuchiwała pod drzwiami. Czy to nie Irina - Irina Aristowa jej trenerka, która w 2009 i 2011 roku była mistrzynią Świata, ale po poważnej kontuzji, musiała zrezygnować z łyżwiarstwa. Jednak została trenerką. Andrea miała wielkiego farta, że na nią trafiła. Miały różne charaktery. Irina stanowiła pole tych kobiet atrakcyjnych, po trzydziestce, dodatkowo z zielonymi oczyma i pełnymi różowymi ustami.
  
Gdy Andrea miała zaciągnąć się po raz kolejny, usłyszała nagle trzask drzwi od kampera i stukot kobiecych obcasów na posadce. "Irina nie nosi obcasów" - przeszło jej przez nieco jeszcze bujający umysł i bez zastanowienia uchyliła drzwiczki.
Jej oczom ukazała się rozszerzona w uśmiechu Antonia. Szwajcarka podparła framugę ze skrętem pomiędzy palcem wskazującym a środkowym.
-Nie uwierzysz! - krzyknęła z podekscytowaniem Baumgarten. - znowu palisz? - Spytała przerywnikiem. Andrea natychmiast wyrzuciła szluga przez okno.
-To zwykły papieros... - tłumaczyła otumanionym głosem.
-Dobra, nie ważne. - klasnęła z pasją w ręce. - zaraz będziesz miała ochotę mnie udusić! - uśmiechnęła się, a Andrea usiadła, żeby uniknąć przenikliwego wzroku swojego manager'a. Max stał i miał skrzyżowane ręce na piersi z miną, która mówiła: "nic mnie już nie zdziwi".
-Więc - zaczęła z uniesieniem. - utargowałam ci dwa miesiące w zawieszeniu na rok! - krzyknęła jakby wygrała właśnie milion dolarów. Łyżwiarka momentalnie rzuciła się jej na szyję.
-Gdy jeszcze raz cię przyłapią, to możesz się pożegnać z łyżwiarstwem na cały rok, więc miej się na baczności! - puściła oczko do Andrei. - lecę i pamiętaj: rok! Na razie! - pożegnała się i uciekła.
Gdy pani prawnik opuściła kamper, dwudziestopięciolatka odtańczyła krótki taniec szczęścia i dopiła wcześniej - gorąco teraz już zimną herbatę.

-Czy mówiłaś coś o jakiś dwóch miesiącach...? - zażartował Max, a Andrea posłała mu półuśmiech.
-Pamiętasz jeszcze, co jest za kilka dni? - spytał później. Wiedział dokładnie, co robiła w łazience. Nie był taki głupi na jakiego wyglądał.
-Igrzyska. - odparła sucho.
Prychnął.
-Nie o to pytam, moja gwiazdo.
Andrea zmarszczyła brwi i starała się błysnąć odpowiedzią, ale ją uprzedził:
-Przyjęcie w hotelu. - odparł Max.
Andrea pokiwała znacząco głową i przeciągnęła się. Zupełnie zapomniała. Nie znosiła takich rodzajów przyjęć. Bogaci i bardzo bogaci, prześcigający się, który z nich ma więcej ego.

Andrea Holtmann nie była spłukana ani uboga, ale nie uważała siebie za jakąś milionerkę, która niższym partiom może najwyżej dać buty do wyczyszczenia. Może czasem była próżna, bo takie rzeczy jak miłość, wiara i lojalność dla niej normalnie w świecie nie istniały. Była tylko ona i jej przekonania, i zasady, i wspomnienia, które ciągły się za nią od dzieciństwa.
-Idę spać. - odezwała się za moment i zniknęła za drzwiami pokoju sennych koszmarów i dymu z papierosów.
-Jasne, dobranoc. - odparł chłodno Max z wyrachowanym uśmieszkiem, którego sama go nauczyła.


Jest! (coś na formę prologu :) Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam! Rozdział "1. LÓD" pojawi się niedługo! Ciao, Bunko.

Komentarze

  1. Na samym początku - świetny trailer! A dobór muzyczny to już wgl *.*

    A teraz coś o "prologu" :D Coś świetnego, naprawdę! Kolejny blog, który będę musiała dodać na mojej stronie do polecanych. Chyba powinnam założyć sobie osobne "polecane" pt. "Bunko!" :> Głupio robi, że pali trawkę będąc sportsmenką, ale widocznie ma jakiś powód... Mam nadzieję, że nie zrobi jakiejś głupoty i przez to nie będzie zawieszona na rok! A co do przyjęcia to po trailerze śmiem wnioskować iż pozna tam kogoś :3 O tak, będzie się działo :D

    Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ludzie, którzy biorą potrafią największy sukces zaprzepaścić przez głupie narkotyki. Mam nadzieję, że Andrea się w porę opamięta :)
    Opowiadanie zapowiada się rewelacyjnie. Będę tu na pewno regularnie zaglądać.
    Całuję mocno! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. http://sarzeczyoktorychsiefizjologomniesnilo.blogspot.com/2014/02/rozdzia-3.html zapraszam na trójeczkę

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj, nominowałam Twój blog do Liebster Blog Award. Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” : ) Po więcej szczegółów zapraszam serdecznie do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne coś na styl prologu, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Skomentuj :) To tylko kilka sekund, a dla mnie znaczy wiele! :)